Odnoszę nieodparte wrażenie, że twórcy tego filmu strasznie nie lubili feministek. :-)
no cóż, minęło 8 lat od twojego durnego komentarza i jednak nie miałeś racji. Teraz wstyd nie być feministką/feministą. Właściwie ta postawa jest normą, której nie trzeba nazywać, natomiast osoby które z tym walczą to zwykli mizogini i prawicowi troglodyci. Czyli wyszło na to, że zawsze miały rację, tylko wyprzedzały nieco swoją epokę. Dziś już to wiemy. Czasy się zmieniły na lepsze.
Co za totalniacki komentarz. Feminizm już dawno przebił się po niszę, dlatego dziś mamy doczynienia z powszechną mizoandrią. Widać to w pop-kulturze, nawet w paradokumentach obraz mężczyzny jest gorszy niż kobiety. To że połowa małżeństw kończy się rozwodami to też efekt matriarchatu.